czwartek, 16 października 2014

Rozdział 1

     Słyszę dźwięk otwieranych drzwi i tupot stóp.Już po chwili czyjaś ręka delikatnie  głaskała mój policzek.Otwieram powoli zaspane  oczy i widzę pochylającą się na de mną  drobną szatynkę.
-Cześć cioci-powiedziałam ochrypłym głosem.
-Witaj,Allie.Wstawaj, spóźnisz się pieszego dnia- uśmiechnęła się.
Razem z ciocią przeprowadziłyśmy się do Sydney, a jako, że mam 17 lat muszę iść do ostatniej klasy miejscowego liceum.Pewnie zastanawiacie się, dlaczego nie mieszkamy z rodzicami,  otóż to jest problem, nie wiem gdzie jest mój tata i mama, nie wiem co się z nimi stało, czy żyją, czy nie.Zawsze gdy pytam otrzymuje w odpowiedzi milczenie.Postanowiłam się dowiedzieć co się z nim stało, ale tak, żeby cioci nie wykryła, co robię.Bo wydaje mi się, że ona chce  ukrywa przede mną coś ważnego.
   Leżałam na łóżku i najchętniej posłuchałbym małego głosiku w mojej głowie, żeby nie iść do szkoły, ale wole sobie nie robić kłopotu już pierwszego dnia. Nie mam większych problemów z nauką, ale na lekcjach wole uważać, żeby nie mieć zaległości.
Wstawałam  i pomaszerowałam do łazienki,aby  wykonać poranne czynności.Szybko wzięłam prysznic i ubrałam przygotowane wczoraj ubrania.Zrobiłam lekki makijaż, nie lubiłam nosić na swojej twarzy, jak to mówią ,,tapet",wolałam wyglądać naturalnie.Zaczęłam szczotkować długie,brązowe, które jak zawsze mnie irytowały, zamiast układać się prosto i gładko, to sterczały na wszystkie strony.Przejechałam  po nimi palcami i wzdychając, zostawiłam takie jakie są.
  Weszłam do pokoju i skierowaniem się do biurka, aby wziąć telefon i torbę, którą zawiesiłam na ramieniu.Szybko zbiegłam po schodach na dól. W kuchni czekało na mnie śniadanie. Ciocia, wyszła już do pracy. Pracuje jako architekt w jakiejś znanej firmie, lubi tą pracę i gdyby tylko mogła nie wychodziła by ze swojego biura.
Spojrzałam na zegarek, było za 15 siódma.
-Cholera, spóźnię się - mruknęłam do siebie i w biegu założyłam kurtkę i buty.
Zamknęłam drzwi i szybko szłam do szkoły.
    Droga zajęła mi 10 minut.Stojąc przed wejściem, toczyłam w myślach walkę o tym czy wejść. Przełamawszy wewnętrzny opór  popchnęłam wielkie, szklane drzwi i weszłam do środka.Na pierwszy rzut oka, szkoła jak szkoła, szkole szafki,pozdrapywane ściany i zwykłe wiszące lampy,a na końcu uczniowie czekający na dzwonek, jednak gdy ktoś jest bardziej spostrzegawczy dojrzy te przestraszone spojrzenia rzucane w stronę drzwi.
   Podeszłam do uśmiechniętej dziewczyny, stojącej koło swojej szafki.Rudowłosa gdy tylko mnie spostrzegła uśmiechnęłam się przyjaźnie.
-Hej, wiesz gdzie jest sekretariat - zapytałam, odwzajemniając uśmiech.
-Chodź cię zaprowadzę.
-Dzięki, sama to bym się tu chyba zgubiła.
-Wiem jak się czujesz, gdy pierwszy raz tu przyszłam, też nie potrafiłam się odnaleźć.Skąd się przeprowadziłaś?
-Z Nowego  Jorku.
-Będziesz mi musiała kiedyś opowiedzieć mi o tym mieście. To tu...-powiedział i wskazał drzwi z napisem ,,SEKRETARIAT''-To do zobaczenia na lanchu.
-Do zobaczenia- powiedziałam i pomachałam jej.
 Wzięłam głęboki oddech i zapukałam delikatnie w drewniane  drzwi.
-Proszę- usłyszałam po chwili.
Chodzę ostrożnie do środka. Przy biurku siedzi starsza blondynka w okularach i serdecznym uśmiechu.
-Dzień Dobry, jestem Alyson West, nowa uczennica.
-Ah, dzień dobry, już zaraz, dam ci plan lekcji i potrzebne papiery- mówi i szuka wymienionych rzeczy w szufladzie.
Kiwam głową i grzecznie czekam, aż znajdzie to czego szuka.
-Mam.- krzyczy i podnosi się z miejsca- Chodź cię zaprowadzę do klasy, na pewno być się pogubiła.
Idę posłusznie za nią i modlę się aby w mojej klasie była ta miła dziewczyna, którą poznałam wcześniej.
-Luke, nie powinieneś  być w klasie- z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos sekretarki, podniosłam oczy i ujrzałam wysokiego blondyna o niebieskich oczach i kolczyku w wardze.
-A pani nie powinna byś w sekretariacie -odpowiada lekceważącym głosem.
-To jest Alyson, chodzi z tobą do klasy, czy mógł byś zaprowadzić ją do  klasy-zapytała, nie zwracając uwagi na jego odpowiedź.
-Ależ oczywiście- odpowiada i głupawo się uśmiecha.
Nie podoba mi się ten uśmiech, nie podoba.
-To ja wracam z powrotem-uśmiechnęła się do mnie i poszła z powrotem do sekretariatu.
Popatrzyłam niepewnie na Luke'a, który cały czas miał na twarzy ten głupi uśmiech.
-Idziemy- zapytałam, nie wiedząc na co on czeka.
-A gdzie ci się tak śpieszy?
-Yyy... na lekcje ?
On jest taki głupi czy tylko udaje.
-Nie mów mi,że naprawdę chcesz tam iść. Może się zabawimy, Alyson ?- zapytał i mrugnął zadziornie.
-Wole jak mówi się do mnie Allie, a co do twojego pytania... To NIE.
Wydaje mi się, że ten chłopak ma coś z głową albo psychiką, nie czekają na niego odwróciłam się i poszłam,mając nadziej, że jakoś znajdę klasę w której mam lekcję. Jednak daleko nie zaszłam, gdyż zostałam gwałtownie zatrzymana przez czyjeś ręce.
-Gdzie się tak śpieszysz, skarbie ?
-Puść mnie- warknęłam
-Oj, nie tak ostro- Luke zaczął się śmiać wzmacniają 
ucisk.
Byłam zdenerwowana i wściekła.Czy on nie rozumiał, że chcę się dostać tylko do klasy, czy to tak wiele.
Nagle z moich palców zaczął się wydobywać dym i iskry.Światło na korytarzu migało a ja nie wiedział co się dzieje.
-Ał- usłyszałam za swoimi plecami krzyk,a moje ciało nie dotykały już ,żadne ręce.Odwróciłam  się  i zobaczyłam, że chłopak masuje czerwone od poparzeń dłonie.
-Jak ty w cholerę to zrobiłaś ? - zapytał.
Wiesz mi ja też bym chciała wiedzieć, i to bardzo.
-Co zrobiłam ? - zaczęłąm udawać, ze nie wiem o co chodzi.
-Po pierwsze poparzyłaś mi dłonie , po drugie sprawiłaś, że lampy nie działają-spojrzałam dyskretnie  w górę i rzeczywiście, żadna lama nie świeciła tak jak przed chwilą- po trzecie z twoich dłoni zaczął wydobywać się dym.
-Dym, serio ?- zaśmiałam się sztucznie-Nie boli cię głowa ?
-Nie żartuj sobie ze mnie, wiem co widziałem.
-Widocznie masz problemy ze wzrokie.
Luke pokręcił głową i zaśmiał się.
-A jak skarbie, wytłumaczysz moje oparzenia - zapytał
- Może miałeś je wcześniej ?
- Raczej zauważył bym że mam poparzone ręce.
Wzruszyłam ramionami nic nie mówiąc.
Chłopak przybliżył się do mnie i złapał  w pasie.
- Ja się dowiem - szepna mi na ucho i poszedł wraz z dzwonken ogłaszająym przerwę.

3 komentarze:

  1. To jest genialne!
    Świetnie napisane, wciągająca fabuła. Naprawdę świetne.
    Nie wiem czemu tak długo nie było tutaj żadnego rozdziału ale nam nadzieję że to nadrobisz, ponieważ nie mogę się doczekać jak to się dalej potoczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps.
      Zapraszam do siebie:
      shadowhunters-in-hogwarts.blogspot.com

      Usuń
  2. O kurcze jakie śliczne ;o !!
    obserwujemy i również zapraszamy do obserwacji ;3
    www.oliv-an.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy